sobota, 31 października 2009

W końcu coś mojego

trzeba mieć w sercu
choć spiętym mroźnym porankiem
to wielkie marzenia o lataniu
i cóż że pod nogami rosy jak potoku rwącego
i łza w oku
niejedna
a i tak
trzeba lecieć po swoje
spełnienia


Ktoś chciał żebym mu pokazała co się w mojej głowie mieści...

Pokazuję to nielicznym...
Poezja ?
Moja jest tylko dla mnie...
Lecz cóż poradzić jeżeli jesteś we mnie ?
Nie jak tasiemiec... Chyba, ze jest tasiemiec myśli... mózgu
Wtedy owszem ...


Ja... Zakazany owoc... Zakazana Truskawka.
Jaka ?
emmm... zakazana bodajże ...
tudzież zagadkowo czerwona i słodka
przechodząca w kwaskowaty posmak lata.
Czerwień ?
Nie truskawki...
Ust ... niczym krew... niczym burgunt...
Kradzione truskawki smakują najlepiej.


Więc ...
od pierwszego spojrzenia
odjąć cztery kroki w drugą stronę
spłoszonych motyli
ósme niebo

w ilorazie
sumy nocy bezsennych
i dni oczekiwania przez iloczyn westchnień
i zapachu róż
magia
prywatnego cudu świata

na klawiaturze emocji
rachunek uczuć
nie jest taki prosty

Brak komentarzy: