Taaaak... Oto stara część gim. nr 2
im Aleksandra Kamińskiego
w Żarach...
więzienie przez 5 dni w tygodniu...
im Aleksandra Kamińskiego
w Żarach...
więzienie przez 5 dni w tygodniu...
Krótki zawrót głowy, burza myśli. Co dzisiaj mamy. Na którą do szkoły.
Szybkim ruchem wyciągam rękę po zegarek. Wyłączam alarm i uchylając powieki sprawdzam godzinę. -Wstawaj szybko, cały cholerny dzień przed tobą?. Szybka mobilizacja do działania. Na gumowych nogach docieram do łazienki. Rzecz jasna na ślepo. Chciałabym zobaczyć swe odbicie lustrzane, ale brak mi siły, by podnieść powieki. Myjąc starannie zęby analizuje dzisiejsze sny. Wydarzenia niezrozumiałe, bezpodstawne... tak banalne. Analiza ich w świetle dnia codziennego, to jak przejście ze śmierci do życia. Powrót z tamtego świata. Z nieograniczonych przestrzenią ani czasem podróży astralnych... Im bardziej się zgłębiam, tym bardziej czuję... bezwład w nogach. Nadal nie mogę podnieść powiek. Podczas zwykłego oddawania moczu, myślę o dzisiejszym dniu.
.... I tak przez całe życie.
Dzień zaczyna się z chwilą przemycia mej twarzy zimna wodą. Czuje napływ energii i już wiem dlaczego woda stanowi podstawę do życia. To proste. Czuję jak wraz z woda spłukuje sen z moich powiek, niczym zamykam wrota tamtego świata. Krótko mówiąc, udaje mi się otworzyć oczy. Wracam do pokoju. Zbieram ubrania z podłogi i ubieram się w pośpiechu. Ścielę, pakuję się, ziewam, przeciągam, przygotowuję się do życia. Tak bardzo chciałabym jeszcze raz ziewnąć sobie przed wyjściem. Nie mogę, nie ma czasu. Zjeść też nie ma już czasu. Zwykły poranek ... .
Siedem lekcji razy czterdzieści pięć minut daje trzysta piętnaście... Trzysta piętnaście minut rzadko ustającego, intensywnego myślenia. Oto czego wymaga szkoła. To nie dla mnie. Za wysoka poprzeczka...
Po siedmiu razy czterdzieści pięć - mam dość. Znużona powracającą jak na złość codziennością, myślę o tym aby jak najszybciej znaleźć się w domu. Lecz nie jest to proste. Należy przebrnąć przez korytarz. Korytarz niezwykły, bo oglądany setki razy. Zawsze taki sam. Ci sami ludzie. Te same twarze. Wciąż to samo życie...
Ciężki powrót do domu. Zdejmuje buty, odwiedzam łazienkę i znów czuje się jak u siebie. Czuję jak bardzo jestem zwiotczała. Niczym wyschnięta roślinka. Resztki energii wyparowały ze mnie już dawno.
Zasiadam przy komputerze. Pozwala on na zregenerowanie sił przed kolejnym atakiem... Wypakowuję plecak. Widok zeszytów przeraża mnie ogromnie. Na tyle, że porzucam je i uciekam z domu.
Znowu mam deja vu. Czy to kiedyś się skończy? Byle do soboty. Byle mieć już wolne. Byle wreszcie się wyspać.
Wychodzę z domu przed siebie. Mimo, że mam ważniejsze sprawy. Jutro przecież mam pięć sprawdzianów, sześć kartkówek i dwadzieścia siedem odpowiedzi wyrywkowych. Wszystko zgodnie z regulaminem szkoły... . Co mi tam... byle do soboty - pomyślałam, nie wiele myśląc.
W końcu sama jeszcze nie wiem, czy to już czwartek, czy jeszcze niedziela. Co tydzień doświadczam tej niepewności. Spokój odzyskam dopiero, gdy położę się spać... Nie lubię szkoły... .
"Ludzie, którzy jedynie pracują nie mają czasu na sny. Tylko ten, kto śni osiąga mądrość". Samohalla (Indianin ze szczepu Nez Perce). "
Dzisiaj Pezet - Lojalność
i
Fronstide - Nieodwracalny